niedziela, 4 listopada 2012

Dawno już nie pisałam. Ale dzisiaj jest poniedziałek. "Dzień wolnego internauty" - tak nazywam poniedziałki. Mogę dłużej posiedzieć na komputerze i wcale nie muszę słuchać co mam robić. Moja kłótnia z szanownym panem Dariuszem nie dobiegła końca, choć nie odzywamy się do siebie przez ok. miesiąc. Czasem może odezwę się, żeby coś dogryźć, ale nic poza tym. Rutyna jest taka uciążliwa. Nie odróżniam już jednego dnia od drugiego. Nie widzę nigdzie sensu. Ale znajdę go. Może teraz, może później. Wszystko ma swój sens. Nawet rutyna. Monotonny poniedziałek nigdy nie będzie ciekawym dniem. Nie nastąpi przełom, zmieni się tylko w monotonny wtorek, w środę i tak dalej aż znowu stanie się poniedziałkiem. Nawet jeżeli go pokochasz. Przez jedną sekundę, bo wydarzy się coś niezwykłego, bo będzie wolne od szkoły, bo nauczycielka z matmy zachoruje, on i tak zrobi wszystko, żebym go nienawidziła. I tak. Ma rację, nienawidzę poniedziałków. Cały świat schodzi na psy przez poniedziałki. Gdyby nie było poniedziałków, nie byłoby i reszty tygodnia, czyli mogłabym mieć spokój. Nigdy nie jest tak, jak chcę żeby było. Podobnie stało się w ubiegły wtorek, miałam już plan jak spędzić ten nudny dzień, ale nieoczekiwanie na lekcji niemieckiego musieliśmy wyjść (i to nie był fałszywy alarm). Zaprowadzili nas na salę gimnastyczną gdzie przyszedł jakiś cwaniak i popisywał się swoimi umiejętnościami bokserskimi. Co mnie obchodzi, że był jakimś najlepszym z brązowym medalem? Ja na ten czas zaplanowałam naukę na fizykę, bo pytał, a w gruncie rzeczy i tak wszyscy wzięli NP. Poza tym, w szkole był dzień halloween. Nie spodziewałam się tego po sobie, ale się przebrałam. :3 I dzień mijał mi śpiewnie i kolorowo dopóki F. Nie pokazała mi moich fanek. No wiem, wiem, mieć fanów i to taka osoba jak ja, może wydawać się śmieszne i dziwne, bo ja nawet przyjaciół nie mam, a wszyscy trzymają się ode mnie z daleka, ale tak właśnie było. Te dwie dziewczyny których imion nie pamiętam chciały mnie poznać. Jedna z nich - szczuplejsza chodziła na korki do tej samej babki co ja. I chyba stąd mnie kojarzyła. Chciały mnie poznać ze względu na to, że jestem jaka jestem i prawdopodobnie jak wszyscy inni zaciekawiły się mną. Lecz przepraszam bardzo, ja zwierzęciem w zoo nie jestem. -.-

- Neem